꧁ 𝟐𝟑 𝐥𝐮𝐭𝐞𝐠𝐨꧂
🖤 Światowy dzień walki z depresją 🖤
Ostatnio wstawiłam tę grafikę z podpisem "z przymrużeniem oka"
My ludzie mamy tendencję do wyolbrzymiania stanu chwilowego obniżenia nastroju do rangi depresji, oraz do bagatelizowania jej mówiąc chorym "weź się w garść" "kup sobie psa"
Otóż jak zawsze rozbijam takie podejście na czynniki pierwsze.
Depresja jest chorobą, która nieleczona, bez wsparcia lekarzy i bliskich często doprowadza do śmierci.
Leczenie powinno odbywać się z pomocą psychiatry, farmakologii oraz psychologa.
Wyobraźcie sobie sytuację, kiedy osobie chorej nie zależy na życiu jego samego. Nie ma radości, energii, siły do codziennego funkcjonowania- zwierzę przy takiej osobie jest ostatnią "rzeczą" o jakiej ta osoba pomyśli.
Jeśli "wciskamy" choremu na depresje np. psa unieszczęśliwiamy tym samym drugie stworzenie - psy również mogą chorować na depresję.
Natomiast jak opieka nad psem ma się w przypadku osoby z chwilowym spadkiem nastroju?
Przede wszystkim pies
🐾 daje nam cel- wyznacza rytm dnia, który potrafi trzymać nas w ryzach i nie daje się poddać. Codzienne spacery na czas, karmienie, przede wszystkim rutyna.
🐾 Przebywanie w obecności psa i głaskanie go stymuluje nasz mózg do wydzielania endorfin (hormonów szczęścia)
🐾 obecność psa pomaga w wyrównywaniu ciśnienia krwi. Dzialają łagodząco podczas np. atakówpaniki czy lęku.
🐾 podczas spacerów dzięki psu możemy nawiązać wiele wartościowych znajomości
🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀🍀
A teraz po krótce prywatnie dla tych co czytają do końca ;)
Dzień po tym, jak zdecydowałam się stać domem tymczasowym dla szczeniaka trafiłam do szpitala z powodu wyniszczenia organizmu.
Przepracowanie, zaburzenia żywienia, w późniejszym czasie obniżony nastrój, brak siły na cokolwiek- to musiało się tak skończyć.
Gdybym była sama to pies i obowiązki z nim związane byłyby ostatnimi rzeczami o jakich bym pomyślała.
Na szczęście mam wspaniałego męża i rodzinę, która w czasie mojego pobytu wnszpitalu zaopiekowała się psiakiem- psiak migrował między 3ma domami. Z wiedzą, którą mam teraz, nie wyobrażam sobie z jakim stresem musiał wtedy zmierzyć się maluch, bo wziąłam go pod opiekę nie do końca przemyślając sprawę swojego zdrowia i trybu życia.
Gdy wróciłam do domu, po dwóch tygodniach zaczęłam mieć siłę stać na własnych nogach stopniowo z asystą męza zaczęłam wychodzić na spacery z psem.
Był to pies, któremu poniekąd zawdzięczam wyjście z choroby, wiedziałam, że jeśli odpuszczę, to szczeniak trafi do zimnego boksu. Dzięki niemu moje dążenie do zdrowia było silniejsze, a motywacja wieksza. Oczywiście został z nami na stałe ;)
Tyle tylko, że ja nie byłam wtedy chora na DEPRESJĘ.
Nie bagatelizujmy tej strasznej choroby, nie doradzajmy nieprzemyślanych pomysłów, pomagajmy nie drwijmy, a jeśli czujemy, że nie radzimy sobie z życiem skierujmy się po pomoc do psychiatry. Jeśli zaś często bywamy smutni i samotni to pies będzie wspaniałym kompanem i towarzyszem na lata 🐕💚
Comments