Każdy, kto choć trochę interesował się szkoleniem swojego psa na pewno słyszał o 𝐩𝐨𝐳𝐲𝐭𝐲𝐰𝐧𝐲𝐦 𝐰𝐲𝐠𝐚𝐬𝐳𝐞𝐧𝐢𝐮 (𝐏+)- jednym z elementów teorii modyfikacji zachowań, której autorem był B.F. Skinner. 𝐏𝐨𝐳𝐲𝐭𝐲𝐰𝐧𝐞 𝐰𝐲𝐠𝐚𝐬𝐳𝐞𝐧𝐢𝐞 polega na dodaniu do środowiska psa nieprzyjemnego bodźca, który ma za zadanie sprawić, że pies przestanie prezentować niepożądane zachowanie. W tym przypadku słowo "pozytywne" nie ma nic wspólnego z czymś pozytywnym/miłym/przyjemnym. Chodzi o to, że "coś" dodajemy do środowiska. W filmie poniżej, macie przykład bezmyślności właścicieli stosujący tę metodę z aluminiowymi puszkami przywiązanymi do jedzenia w celu oduczenia swojego psa ściągania go z blatu kuchennego. Co jednak może pójść nie tak Taka metoda może mieć poważne skutki uboczne takie jak np. fobia dźwiękowa (i to nie tylko na dźwięk aluminiowych puszek) lęk przed upadającym przedmiotem spadającym z blatu podczas codziennych czynności, niechęć przebywania w okolicy blatu, a nawet generalizacja na cale pomieszczenie jakim jest kuchnia i strach wchodzenia do niej w ogóle. W tym przypadku sznurek z puszkami oplata się jeszcze na psie, uniemożliwiając mu ucieczkę od "strasznego" bodźca, a jego szamotanie się powoduje dodatkową ilość "strasznych" dźwięków. Dodatkowo właściciele psa stoją obok i obserwują szamotaninę, co również może przełożyć się na skojarzenie kuchnia+ widok właścicieli = coś strasznego. Finalnie mamy przykład jak z tzw. pozytywnego wygaszenia mamy prawdopodobne doznanie przez psa bardzo silnej traumy, która przez brak wiedzy i świadomości właścicieli bedzie przez nich odpracowywana co najmniej kilka miesięcy. Oczywiście nie znaczy to, że 𝐩𝐨𝐳𝐲𝐭𝐲𝐰𝐧𝐞 𝐰𝐲𝐠𝐚𝐬𝐳𝐞𝐧𝐢𝐞 jest zawsze złe. Trzeba wiedzieć kiedy, jak je stosować oraz jakie konsekwencje i następstwa może nieść ze sobą w późniejszym czasie. 𝑷𝒐𝒕𝒓𝒛𝒆𝒃𝒖𝒋𝒆𝒔𝒛 𝒑𝒓𝒐𝒇𝒆𝒔𝒋𝒐𝒏𝒂𝒍𝒏𝒆𝒋 𝒑𝒐𝒎𝒐𝒄𝒚? 𝒁𝒂𝒑𝒓𝒂𝒔𝒛𝒂𝒎 𝒏𝒂 𝒌𝒐𝒏𝒔𝒖𝒍𝒕𝒂𝒄𝒋𝒆
top of page
bottom of page
Comments