"(...)sposób w jaki traktujemy zwierzęta, stanowi miarę naszego człowieczeństwa" Dodam, że dotyczy to w ogóle sposobu, w jaki odnosimy się do wszystkich słabszych i najsłabszych w naszym społeczeństwie - nie tylko w królestwie zwierząt." - Michael Tsokos O tym, że nie każdy kto otacza się i "kocha" zwierzęta jest dobrym człowiekiem mówi książka pt. Dramat zwierząt domowych. I chociaż nie mam w nawyku recenzować książek, które przeczytałam (a czytam niemało i byłoby o czym pisać ) to ta pozycja zasługuje na reklamę, rozpowszechnianie, wnikliwe przeczytanie i wewnętrzną analizę u każdego z nas. Książka opowiada o tym jak często zaniedbujemy nasze zwierzęta np. odwlekając wizyty u specjalisty. Jak często traktujemy nasze zwierzęta przedmiotowo, oraz nie zauważamy ich cierpienia w ciszy. To, co dogłębnie mną wstrząsnęło(a z natury nie jestem osobą delikatną) to część o hodowlach, o rasach brachycefalicznych i tych z umaszczeniem merle, o krótkonogach, oraz o tym jak bardzo egoistyczny jest nasz kręgosłup moralny jeśli decydujemy się na rasy zwierząt kierując się tylko ich wyglądem, nie wnikając w cechy danej rasy, tendencji do chorób, oraz dolegliwości do jakich doprowadziły hodowle swoimi wzorcami. I oczywiście nie jest to żadna nowość. Każdy wie, że np. buldożki francuskie mają problemy z oddychaniem, jamniki mają problemy z kręgosłupem ale z tak dobitnym przekazem nie spotkałam się nigdzie i nigdy wcześniej . Opowiadanie czyta się "lekko i przyjemnie" choć temat jest bardzo ciężki. Opowiada nie tylko o psach, ale również gołębiach, koniach, kotach i ludziach Jeśli chcecie pogłębić swoją świadomość, uwrażliwić się i nie przykładać ręki do cierpienia zwierząt domowych to bardzo polecam zasięgnąć tej lektury. Zdjęcie z https://zaczytanyksiazkoholik.pl/.../dla-osob-o-mocnych.../
Comments